CZERNIK-JAKUB
Wywiad z Tłumaczem: "Rzeka krwi", Jakub Czernik.

Publikujemy jako pierwsi wywiad z Tłumaczem – Jakubem Czernikiem.

Jakub Czernik – tłumacz i literaturoznawca, doktorant na Wydziale Polonistyki UJ, autor przekładu książki Tima Butchera:

“Rzeka krwi. Podróż do pękniętego serca Afryki”.

– Panie Jakubie, serdecznie gratulujemy wspaniałego przekładu. Czy może Pan nam zdradzić, jak pracowało się Panu nad książką „Rzeka krwi. Podróż do pękniętego serca Afryki”?

–  Dziękuję bardzo. Muszę przyznać, że nominacja ta była dla mnie pewnym zaskoczeniem. Może niesłusznie, bo rzeczywiście książka Tima Butchera jest porywającą lekturą. Mam nadzieję, że w tłumaczeniu udało mi się ocalić przynajmniej część walorów oryginału.

– Jakie problemy translatorskie napotkał Pan przy pracy nad tekstem Butchera? Czy to była publikacja inna niż dotąd przez Pana tłumaczone?

– Praca nad tym tłumaczeniem przyniosła mi dużą dozę przyjemności – Butcher od wielu lat jest dziennikarzem i wyniesioną stąd sprawność pisarską było bardzo wyraźnie widać w tekście. W każdym tekście na tłumacza czekają pułapki, ale w tym wypadku autor skupił się na przekazie, na faktach, operując przy tym stosunkowo mało skomplikowanym językiem. W zasadzie największy problem sprawiały wszystkie nazwy własne – w Polsce nie mamy zbyt dobrze rozbudowanej tradycji transkrypcji nazw, imion i nazwisk afrykańskich i bardzo często nazwy te podajemy w transkrypcji angielskiej czy francuskiej. Co czasem utrudnia poprawną identyfikację osób, organizacji czy miejsc.

– Czy wymyślił Pan kilka alternatywnych tytułów polskiego przekładu, czy od razu wiedział, że „Rzeka krwi. Podróż do pękniętego serca Afryki” to jedyna opcja?

– Ostatecznego wyboru tytułu dokonał wydawca, wśród moich propozycji obok „Rzeki krwi” była m.in. „Krwawa rzeka”. Wydaje mi się, że taki tytuł jest zarówno bliższy samemu tytułowi oryginału, na poziomie najbardziej podstawowym („Blood River”), jak i lepiej koresponduje z licznymi elementami tekstu oryginalnego (autor w uderzający wręcz sposób zestawia okrucieństwo wydarzeń rozgrywających się w dorzeczu Kongo z właśnie krwawą barwą wód rzeki, ziemi, nieba w określonych porach dnia czy wreszcie kamyczka, który odnajduje w kieszeni). Za „Rzeką krwi” przemawiają jednak nie mniej ważne argumenty.

– W toku pracy było więcej skupienia, radości, czy złości? Wiem, że nierzadko tłumacz, jak każdy artysta, zmaga się z różnymi emocjami podczas pracy.

– Najczęściej towarzyszyło mi zdziwienie. I przerażenie. Zabierając się do tłumaczenia „Rzeki krwi”, o historii Kongo wiedziałem stosunkowo niewiele. Jak chyba wielu osobom, Kongo dotychczas kojarzyło mi się głównie z „Jądrem ciemności” Conrada. Tymczasem „Rzeka krwi” zabrała mnie w przerażającą podróż przez spustoszony kraj. Niektóre wydarzenia i fakty opisywane przez Butchera wydawały mi się wręcz nieprawdopodobne i do pewnego momentu próbowałem weryfikować informacje podawane przez autora. Bardzo szybko okazało się to niepotrzebne. Ale zdziwienie i przerażenie pozostało do samego końca. Do czego może jako tłumacz nie powinienem się przyznawać…

– Ja, jako czytelniczka, mogę Panu serdecznie pogratulować udanej pracy. Sama, podczas lektury, czułam niejednokrotnie przerażenie, ale przede wszystkim nieustanną ciekawość. Trzymamy kciuki!

MJ

Pomożemy w tłumaczeniu.Zadzwoń