Anne, nie Ania! Parafrazując popularny cytat z serii o <i>Ani z Zielonego Wzgórza</i>, chcemy zaprosić was do zapoznania się z najnowszym tłumaczeniem książki naszego dzieciństwa. Z różnymi przekładami powieści Lucy Maud Montgomery czytelnicy mieli okazję zetknąć się co najmniej jedenaście razy. Najpopularniejszym tłumaczeniem jest to pierwsze, wykonane w 1911 roku przez Rozalię Bernsteinową. Utrwaliło ono w głowach polskich fanów Ani wiele określeń, które trudno było zmienić w późniejszych wydaniach, a dzisiaj wydają się kompletnie nietrafione.
Trochę o pierwszym tłumaczeniu
Tak naprawdę przekład Bernsteinowej uważany jest przez krytyków literatury za kiepski i infantylny. Imię głównej bohaterki zostało zdrobnione do Ani (a niekiedy nawet Andzi), choć powinno brzmieć Anne lub Anna. Podobnie jest z Małgorzatą Linde, która w języku angielskim nazywa się Rachel Lynde. Tłumaczka przełożyła też miejscowe nazwy własne, a cała treść przesycona jest określeniami, takimi jak „śliczny”, „cudny” itp., przez co powieść stała się przesadnie sentymentalna.
Nowy przekład Anny Bańkowskiej
Przyzwyczajenia polskich czytelników chce zmienić Anna Bańkowska – tłumaczka, która od lat 90. zajmuje się przekładami literackimi. Jej założeniem jest przede wszystkim wierność wobec oryginału i<br>zamysłu autorki. Wśród polskich miłośników cyklu powieści o Ani najwięcej kontrowersji wzbudzi zapewne przywrócenie oryginalnych imion postaci literackich i nazw geograficznych. Tłumaczka we wstępie do książki wyjaśnia, dlaczego zdecydowała się na takie, a nie inne rozwiązania, które wiążą się także ze zmianą „tradycyjnego” tytułu – w nowym wydaniu na okładce będzie on widniał jako <i>Anne z Zielonych Szczytów</i>.
Powielane błędy
Choć tytuł zaproponowany przez Annę Bańkowską może dziś szokować i trudno będzie do niego przywyknąć, to jest ciekawą propozycją tłumaczenia oryginalnej wersji angielskiej – <i>Anne of Green Gables</i>. Gable to spadzisty dach i jest on zielony (green), ponieważ na taki kolor często malowano wówczas dachy. W kolejnych tłumaczeniach pierwszego tomu cyklu tłumacze chcieli zapewne zachować ciągłość i powielali liczne wybory Bernsteinowej. Sprawiło to, że od dzieciństwa stykaliśmy się tak naprawdę z błędnymi tłumaczeniami. Na szczęście mogą one być skorygowane dzięki najnowszym wydaniom powieści.
Powrót na Wyspę Księcia Edwarda
Pojawiające się na rynku wydawniczym nowe tłumaczenia książek są okazją nie tylko do refleksji na temat języka, ale pozwalają też na „przeżycie” danej historii jeszcze raz. Nieco inne sformułowania czy nowy styl wprowadzony przez tłumacza potrafią sprawić, że czytelnik czuje się, jakby czytał powieść po raz pierwszy. Z niecierpliwością czekamy na wydanie w przekładzie Anny Bańkowskiej, aby ponownie znaleźć się wraz z Anne (już nie Anią!) na Wyspie Księcia Edwarda.
Źródła: http://stl.org.pl/przeklad-przed-korekta-anna-bankowska-prezentuje-anne-z-zielonych-szczytow-lucy-maud-montgomery/
P. Oczko, <i>Anna z domu o zielonym dachu. O cyklu powieściowym Lucy Maud Montgomery</i>, „Teksty Drugie” 2013, 5, s. 42–61.