Wieś Wierszyna wygląda prawie tak samo jak wszystkie inne wioski w tej części Syberii. Jednakże jest w niej coś specjalnego. Wszyscy mieszkańcy, pomimo tego, że mieszkają w samym środku Rosji niedaleko pięknego Bajkału, na co dzień posługują się językiem… polskim!
Ludzie ci, a jest ich około pięciuset, są potomkami emigrantów z zachodniej Małopolski, którzy trafili tu w 1910 roku. We wsi działa szkoła, w której lekcje odbywają się w języku polskim. Ale chyba najważniejszym miejscem Wierszyny jest maleńki drewniany kościół, który poza swoją oczywistą funkcją pełni również ważną rolę kulturalną i społeczną – to tu zbierają się mieszkańcy.
Dostęp do wsi jest utrudniony. Prowadzi tam tylko jedna droga, która podczas deszczy jest nieprzejezdna, co sprawia, że wioska często jest właściwie odcięta od świata. Polszczyzna, którą posługują się mieszkańcy Wierszyny, w związku z małą możliwością szerszego kontaktu z językiem sprawia wrażenie, jakby zastygła sto lat temu. Coraz częściej wkradają się też do niej rusycyzmy, jednakże biorąc pod uwagę specyficzną sytuację tej mikroskopijnej miejscowości, bardziej niż wtrącane czasem rosyjskie słówko czy konstrukcja dziwi fakt, że owych wtrąceń jest tak niewiele.
Trudy życia w takich warunkach na końcu świata w miejscowości, gdzie czas się zatrzymał zdają się być wynagradzane przez wspaniałość tamtejszej przyrody. Obecnie w Wierszynie pozostali już tylko najbardziej wytrwali i oddani mieszkańcy, ale wszyscy zgadzają się co do jednego: nigdzie nie będzie piękniej.
Agnieszka Szarek