Fot. Archiwum Kazimierza Nowaka
Jest pewien polski podróżnik, który przez wiele lat był praktycznie nieznany. Do dziś jego życiowy wyczyn jest podziwiany tylko przez stosunkowo wąskie grono osób. Kazimierz Nowak, bo o nim mowa, to nie tylko wielki człowiek, ale także wspaniały reportażysta.
W 1925 roku Nowak postanowił rzucić swoje dotychczasowe zajęcie w towarzystwie ubezpieczeniowym i podjąć pracę jako korespondent prasowy i fotograf, realizując swoje życiowe marzenia. Za środek lokomocji obrał sobie rower – tylko na to było go stać. Najpierw wyruszył do Europy Zachodniej i Południowej, by w końcu trafić do Trypolitanii. Afryka zauroczyła go do tego stopnia, że postanowił wrócić do Polski i dobrze przygotować się do dłuższej wyprawy na Czarny Ląd. W ojczyźnie zapoznał się dokładnie z publikacjami dotyczącymi Afryki, dokształcał się także językowo, choć już wtedy świetnie władał językiem włoskim i arabskim. W 1931 roku ponownie wsiadł na rower i tak rozpoczął szaloną podróż.
Fot. Archiwum Kazimierza Nowaka
Wspomnienia z wyprawy, które przesyłał do Polski są ogromnie ciekawe. Pisane przez bystrego obserwatora, przyjaźnie nastawionego do otaczającej go rzeczywistości, otwartego na inne kultury, daje obraz Afryki, jakiej nikt w Polsce dotąd nie znał. Listy Nowaka były „na bieżąco” publikowane w polskich gazetach. Sam autor planował wydanie obszerniejszej publikacji na ten temat, czego niestety nie zdążył zrobić. Ten błąd został na szczęście naprawiony przez Łukasza Wierzbickiego, który zebrał opublikowane listy w książce „Kazimierz Nowak. Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Listy z podróży afrykańskiej z lat 1931-1936”. Całość to fascynująca lektura, która pokazuje upór samotnego wędrowca, na którego praktycznie każdego dnia czyha śmierć. Czasem Nowakowi ratuje życie to, że nie posiada broni, innym razem tylko dzięki strzelbie uchodzi cało. Wrażenie robi też fakt, że podróżnik świetnie włada językami obcymi. Co prawda od czasu do czasu wspomina, że szkoda, iż nie zna angielskiego, ale równocześnie uczy się języków afrykańskich z bardzo pozytywnymi efektami. Przyjaźni się z tubylcami, doświadcza nawrotów malarii, spotyka się z Polakami mieszkającymi na tym kontynencie. Codziennie podejmuje nowe wyzwania, które opisuje bardzo ujmującym językiem. Nowak zobaczył i poznał Afrykę jak nikt inny, czym zachwycił się m.in. Ryszard Kapuściński. Słynny polski reportażysta w 2007 roku, po opublikowaniu zebranych listów Nowaka, napisał do Wydawnictwa Sorus: „Przejęty jestem lekturą książki Kazimierza Nowaka (…). Rewelacyjna to rzecz, którą włączam jako stałą pozycję do swoich wykładów, rozmów, refleksji na temat reportażu zagranicznego; oby zajęła ona stałe miejsce na listach klasyki polskiego reportażu – czego zresztą jestem od tego momentu sam gorącym zwolennikiem”. To właśnie dzięki tej, jakże niezwykle pozytywnej recenzji, sylwetka Nowaka zajęła wyższe miejsce w hierarchii polskich podróżników i reportażystów.
Kazimierz Nowak żył krótko – tylko 40 lat. Zmarł rok po powrocie z życiowej, zapierającej dech w piersiach wędrówki po Afryce lat 30-tych XX wieku. Pokonał 40 tysięcy km rowerem, konno, pieszo, łodzią i na dromaderze (mapa na zdjęciu poniżej), a to silnie odbiło się na jego zdrowiu. Po śmieci Nowaka tak napisał profesor Tadeusz Perkitny (w latach 1926-30 odbył podróż dookoła świata): „Proste, skromne nazwisko szarego człowieka (…). Nie stawiano mu bram triumfalnych, gdy wracał, nie wygłaszano mów wielkich, nie wznoszono gromkich wiwatów. Powrócił Kazimierz Nowak! – szepnęła sobie tylko tu i ówdzie mała garstka ludzi i to jak gdyby na ucho, bo wrócił cicho, spokojnie, niemal po kryjomu, jak wracać potrafi jedynie prawdziwy bohater”.
Gorąco zachęcam do lektury i bliższego zaznajomienia się z sylwetką podróżnika, szczególnie tych, którzy kochają wycieczki rowerowe oraz chcą poznać magiczny, choć miniony obraz Czarnego Lądu, zupełnie niepodobnego do tego współczesnego.
Cytaty pochodzą z książki „Kazimierz Nowak. Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Listy z podróży afrykańskiej z lat 1931-1936”, wydawnictwo Sorus, Poznań 2008.