Często, kiedy oglądam film w polskim kinie lub telewizji, odnoszę wrażenie, że dystrybutorzy filmów nie traktują widzów poważnie i myślą, że nikt z nas nie zna języków obcych. Jakość tłumaczeń jest naprawdę żenująca. Bardzo łatwo zauważyć to w kinie, kiedy polski tekst pojawia się w formie napisów na ekranie i można śledzić samodzielnie tekst oryginalny oraz to, co wyświetla się w dolnej części ekranu. W telewizji wychwycenie usterek w tłumaczeniu jest nieco trudniejsze, ponieważ lektor skutecznie zagłusza oryginalny podkład dźwiękowy. Jednakże każdy znający język obcy na poziomie średnim jest w stanie zauważyć, że część tekstu nie jest w ogóle przetłumaczona lub przekaz polski zupełnie odbiega od oryginału. A takie podejście do tłumaczenia dialogów w filmie czy serialu, znacznie obniża ich jakość i odbiera całą przyjemność ich oglądania.
Rozwiązaniem problemu tłumaczeń filmowych mogą być propozycje zawarte w poradniku Arkadiusza Belczyka Tłumaczenie filmów. Analizując przeszło 400 filmów o różnej tematyce i poziomie, autor pokazuje, jak należy, a jak nie należy tłumaczyć. Podpowiada, jak wychodzić z trudnych sytuacji i radzić sobie z pojawiającymi się komplikacjami. Dlaczego zdecydował się na napisanie takiego poradnika? Powody są dwa: po pierwsze doszedł on do takich samych wniosków, jak ja: „W tej masie obejrzanych płyt DVD uderza niewiarygodne lekceważenie odbiorcy. Wielu dystrybutorów na polskim rynku zdaje się wychodzić z założenia, że widz kupi wszystko” (pisze Belczyk we wstępie do książki). Po drugie: uznał on, że należy zająć się jedną z najprężniej rozwijających się ostatnio gałęzi w tłumaczeniach, która pozostaje nadal niezbadana.
Pozycja godna polecenia zarówno tym, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tłumaczeniami dialogów filmowych, doświadczonym tłumaczom, jak również dystrybutorom filmów, którzy dzięki tej lekturze być może poprawią nieco jakość tłumaczeń oddawanych swoim klientom, czyli nam – widzom.