Technologia komputerowa w XXI wieku nieustannie się rozwija, powstają nowe oprogramowania
i aplikacje, które pozwalają nam wykonywać tłumaczenia najróżniejszych dokumentów coraz szybciej, czasami za pomocą jednego kliknięcia. Technologiczni giganci, tacy jak Google, Microsoft czy Apple każdego dnia rozwijają i dopracowują swoje pomysły. Nasuwa się jednak pytanie, czy postępujący rozwój techniki sprawi, że praca tłumacza zostanie wyparta przez nowe technologie?
I czy będziemy mogli na nich polegać w równym stopniu, co na ludziach?
Na szczęście w najbliższych latach nie grozi nam utrata zapotrzebowania na usługi tłumaczy. Większość osób tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, z jak wielu czynników składa się proces tłumaczenia. Z pozoru może się wydawać, że chodzi jedynie o odnalezienie odpowiedniego ekwiwalentu danego słowa z języka źródłowego do języka docelowego, ale to nieprawda – praca nad tłumaczeniem jest dużo bardziej skomplikowana. Sztuczna inteligencja nie poradzi sobie z wyłapaniem różnic kulturowych, które dzielą użytkowników języków, a które muszą być odpowiednio wprowadzone do tłumaczenia w zależności od kraju, w którym będzie ono używane. Kolejną przeszkodą na drodze przejęcia rynku tłumaczeniowego przez sztuczną inteligencję są ograniczenia tej technologii w nadążeniu za „żywym” językiem, który przecież wciąż się zmienia i rozwija. I co najważniejsze – sztuczna inteligencja nie potrafi wykrywać lub oddawać ludzkich emocji.
AI a kultura
Sztuczna inteligencja została zaprojektowana tak, by tłumaczyć zarówno proste, jak i bardziej skomplikowane wyrażenia, jednak wciąż ma problemy z przekładem kolokwializmów, slangu, wulgaryzmów czy idiomów. Tłumaczenia maszynowe działają na podstawie dużej bazy danych,
w której przechowywane są wyrażenia w różnych językach, ale jeśli pewne zwroty nie są zbyt popularne, sztuczna inteligencja będzie miała problem z odnalezieniem prawidłowego odpowiednika danej frazy w języku docelowym. Takie trudności muszą być rozpatrywane przez człowieka, dlatego tylko ludzie są w stanie poprawnie oddawać aspekty kulturowe w różnych językach.
Język wiecznie żywy
Poza problemami związanymi z aspektami kulturowymi sztuczna inteligencja boryka się także
z nieustannym rozwojem języka. Tłumacz musi na bieżąco śledzić nowe trendy w języku i jeśli nie wprowadzi ich do oprogramowania opartego na sztucznej inteligencji, to taka technologia będzie nieaktualna, a tym samym mniej użyteczna. Dlatego bazy danych AI zawsze będą pozostawać w tyle w porównaniu do wiedzy tłumaczy posługujących się żywym językiem.
Obojętność na emocje
Choć sztuczna inteligencja jest dopracowywana i na obecnym etapie może ułatwiać pracę tłumaczy, to wciąż miewa problemy z wyrażaniem ludzkich emocji. Tekst w języku docelowym musi oddawać ton i nastrój tekstu źródłowego. Oprogramowania tłumaczeniowe potrafią przełożyć odrębne słowa
i bardziej skomplikowane wyrażenia, ale nie zawsze udaje im się oddać ludzkie emocje, które kryją się zwykle w całym tekście. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta – maszyna nie ma ludzkich uczuć, dlatego nigdy nie dorówna w swojej pracy człowiekowi.
W ciągu ostatnich lat maszyny ze sztuczną inteligencją zaczęły powoli zastępować ludzi w niektórych zadaniach i ten trend z pewnością będzie się utrzymywał. Jedną z dziedzin, w której AI będzie prawdopodobnie się rozwijać, są właśnie tłumaczenia. I choć technologia ta ma szansę na sukces, to prawdopodobieństwo, że całkowicie zastąpi pracę tłumaczy, jest małe.
(M. S.)