Nasz język codzienny pełen jest oswojonych już wprawdzie, ale w rzeczywistości obcych słów – zapożyczeń, głównie z języka angielskiego. Słowa takie jak audiobook, smartfon, afterek czy bifor nie budzą w nas żadnego językowego sprzeciwu i brzmią zupełnie naturalnie. Zapożyczanie słów z języków obcych nie jest nowym zjawiskiem i nie występuje jedynie w naszym języku ojczystym. Żaden system leksykalny nie jest samowystarczalny i proces zapożyczania jest naturalny, w szczególności w przypadku intensywnej interakcji pomiędzy różnymi kulturami i językami. Często bowiem spotykamy się ze słowami w obcym języku, dla których nie ma odpowiedników w naszym języku ojczystym i w związku z tym brakiem leksykalnym zaczynamy korzystać z zagranicznego słowa w rodzimym kontekście. Przykładem może być (spolszczona i francuska) bagietka, lub (niespolszczony i angielski) weekend. Szczególnie korzystne i ekonomiczne jest zapożyczanie terminologii naukowo-technicznej (np. smartphone). Uniwersalne nazwy ułatwiają fachowcom komunikację i pomagają uniknąć nieporozumień.
Z drugiej jednak strony warto pamiętać o (słowo)twórczych możliwościach, które oferuje nam język polski i nie pozbawiać się szansy kreatywnego wpływania na kształt naszego języka ojczystego. Organizowanemu przez Narodowe Centrum Kultury i Łukasza L.U.C-a Rostkowskiego Rymolirytandu (dyktando w przestrzeni miejskiej) towarzyszy konkurs „Słownik Słowostworów”. Koncept jest bardzo prosty, polegający na wymyślaniu polskich odpowiedników dla popularnych słów obcojęzycznych, efekt natomiast zadziwiający. I tak: zamiast biforka i afterka uczestnicy proponują przedbale i pobale, zamiast stringów – skąpeczki (od: skąpe majteczki), audiobook to słyszka (jeżeli czyta lektorka), lub słyszek (w przypadku lektora), deadline to gardłonoże, smartfon to sprytokomórka, joystick to drągster, link to inaczej tamidź, a meeting stał się zlazłem. To kilka przykładów z poprzednich lat. Ostatni konkurs w 2013 zaowocował kolejnymi słowostworami: cool – najfaj, error – niedaś, hit – przebójca, notebook – klikajet, trendy – terataki, a to jedynie ich część. Kolejna edycja w 2014 przyniesie z pewnością wiele nowych słownych przebójców.
Warto na nowo pokochać polszczyznę, rozgościć się w jej leksykalnych możliwościach i obudzić uśpionego w nas słowokreatora. Warto również wciąż zapożyczać obce słowa, w szczególności, jeżeli pobudzają nas do odkrywania na nowo naszego języka ojczystego. Na koniec fragment krakowskiego Rymoliryktanda, dla utwierdzenia w przekonaniu, że drugiego takiego jak nasz Ojczysty nie ma:
Supersamy sfilistrzały rżną rząd biednych dusz.
Choć mży, dżdżysty dżdżu sfruńże i ku
żywemu Kleparzowi rusz w ekopodróż.
Ani imieniny już tuż-tuż,
kup Ani suszki róż bez róż,
animuszu do Ani uszu ani rusz.
Januszu, ty mi się tu nie nuż,
kup niskotłuszczowy wątłusz, a nuż
okruszki, prósz i gruszki, nóż, nóżki kurze,
i ciuszki, plusz, czuszki kruż, kapciuszki duże,
rzeżuszki busz, pieluszki, tusz, paluszki, kuszę.
Cóż, że kałuże? Nie tchórz, rusz obunóż,
ubierz żupan z półkontuszem.
(AK)