W dniach 20–25 października w Lublinie po raz drugi odbyły się Pythonalia. Wielu z Was zapewne zapyta, czym one są? 🙂 Otóż jest to festiwal poświęcony twórczości brytyjskich komików z grupy Monty Python. Na stronie poświęconej Pythonaliom można dowiedzieć się, że Pierwotnie festiwal miał się ograniczać do kabaretonu organizowanego z okazji 40-lecia Latającego Cyrku, gdzie polskie kabarety miały odgrywać skecze Monty Pythona (w przyszłości zorganizujemy występ, gdzie Monty Python odgrywa skecze polskich kabaretów). Wielbiciele absurdu i angielskiego poczucia humoru z pewnością znaleźli się w swoim żywiole. W trakcie pięciu dni imprezy odbywały się happeningi, pokazy filmów Monty Python i Święty Graal oraz Żywot Briana, zorganizowano także panel popularnonaukowy, w trakcie którego poruszono takie tematy, jak: Czym się różni Monty Python od martwego kraba, W hotelowym zaciszu Johna Cleese’a, czyli o tłumaczeniu w pułapce kultury i języka, Monty Python czy Monty Pyton? O tłumaczeniu słów kilka.
Odnośnie tłumaczeń i Latającego Cyrku: czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, kto jest odpowiedzialny za świetne polskie tłumaczenie Monty Pythona? Absurdalny humor oraz kpina z sytuacji i osób, które Polakom są kulturowo obce, nie są łatwe do uchwycenia. W dodatku wiele wątków w Latającym Cyrku jest nielogiczna, zagmatwana i bez sensu J. Otóż tym tajemniczym tłumaczem jest Tomasz Beksiński, syn słynnego malarza Zdzisława Beksińskiego. Tłumaczenie zajęło mu, z drobnymi przerwami, ponad dziewięć miesięcy, ale trzeba przyznać, że świetnie potrafił wczuć się w pythonowski klimat i przenieść wiele z tego angielskiego poczucia humoru na grunt polski. Sam mówił o tym tak: Mieszkaliśmy i mieszkamy w latającym cyrku. Teraz, po opracowaniu serialu, co dzień zauważam, ile nas otacza sytuacji żywcem z Monty Pythona.