Dziś, po raz 110., została przyznana literacka Nagroda Nobla. Tegoroczny laureat był i nie był zaskoczeniem. Szwedzki poeta Tomas Tranströmer był w czołówce kandydatów do nagrody od lat dziewięćdziesiątych. Zaskoczeniem, oczywiście miłym, było jedynie to, że po raz pierwszy od wielu lat Nobel trafił w ręce poety. Ostatnie lata należały bowiem do prozaików.
Tranströmer to poeta wyjątkowy: urodzony w 1931 roku w Szwecji, skupia się w swej twórczości na emocjach i religii. Opisuje swoje doznania religijne i to, co im towarzyszy. Jego poezja często odnosi się do muzyki oraz porusza problemy zagubienia człowieka we współczesnym świecie.
Co ciekawe, poeta, który o Nobla rywalizował z Wisławą Szymborską, jest jej dobrym przyjacielem. Z polską literaturą łączy go jeszcze coś – w 1990 roku doznał udaru mózgu, na skutek którego utracił zdolność mówienia – podobnie jak Sławomir Mrożek. I podobnie jak Mrożkowi, w rehabilitacji i powrocie do zdrowia pomogła mu literatura.
Poezja Tranströmera była tłumaczona na wiele języków, w tym polski: „Moja przedmowa do ciszy” (1992), „Muzeum motyli” (1994), „Gondola żałobna” (1996), „Późnojesienny labirynt” (1997), „Niebieski dom” (2000), „Podsłuchany horyzont” (2005).