Tłumaczyć to także przybliżać inną rzeczywistość, objaśniać ją, czynić lepiej zrozumiałą, a tym bardziej swojską, mniej obcą i niepojętą – Ryszard Kapuściński, Lapidarium VI.
Już za kilka dni, 23 stycznia, minie czwarta rocznica śmierci Ryszarda Kapuścińskiego. Nazywany cesarzem reportażu, był Kapuściński mistrzem literatury faktu, człowiekiem, który z dziennikarstwa uczynił wielką literaturę. Jego opowieści o wojnach i dyktaturach, rewolucjach i przewrotach urzekają czytelnika trafnością spostrzeżeń, wnikliwością obserwacji, mądrością wyciąganych wniosków, a przy tym niespotykaną urodą języka, plastycznością opisu, wyrafinowaniem stylu, którego nie da się pomylić z żadnym innym. Imperium, Heban, Cesarz czy Szachinszach to lektury, które zapadają w pamięć na długo.
Gdy już przeczytamy wszystkie książki Ryszarda Kapuścińskiego, polecam lekturę, która miała być prezentem dla pisarza na jego 75. urodziny. Niestety, wydania tej książki Kapuściński nie doczekał. Jej tytuł to Podróże z Ryszardem Kapuścińskim. Opowieści trzynastu tłumaczy. Dwa lata później powstała jej druga część – Opowieści czternastu tłumaczy.
Twórczość Ryszarda Kapuścińskiego przekłada dziś na świecie ponad sześćdziesięciu tłumaczy. Istnieje ona już w takich językach, jak chiński, koreański, japoński, wietnamski, perski czy hebrajski, nie wspominając o językach europejskich. W Podróżach z Ryszardem Kapuścińskim wybrani tłumacze jego książek opisują fascynującą przygodę, jaką była dla nich możliwość przyswojenia swoim kulturom i swoim językom dzieła największego polskiego reportera. O czym są te książki? O niezwykłej więzi łączącej tłumacza z jego pisarzem, która w przypadku wielu autorów tych wspomnień przerodziła się w wieloletnią przyjaźń. O benedyktyńskiej pracy, jaką wykonuje tłumacz, próbując we właściwy sposób oddać każde słowo oryginału, nawet jeśli ustalenie poprawnego tłumaczenia nazwy jednego afrykańskiego drzewa wymaga przewertowania kilkunastu słowników, przeszukania zasobów Internetu, a w końcu… konsultacji z ogrodem botanicznym w Kapsztadzie (opowieść Jerzego Sławomirskiego o tłumaczeniu na kataloński). O dokładności, rzetelności i czujności, jakiej potrzeba w tym zawodzie, bo tłumacz zauważa literówkę w tekście zacytowanej przez autora wizytówki czy w nazwie wodospadu (opowieść Ole Michaela Selberga o tłumaczeniu na norweski). O determinacji tłumacza, który zachwycony dziełem odkrytego przez siebie autora przez wiele lat tłumaczy „do szuflady” i cierpliwie wydeptuje ścieżki do wydawnictw, zmagając się z cenzurą (opowieść Błagowesty Lingorskiej-Naczewskiej o tłumaczeniu na bułgarski).
Szkoda, że Ryszard Kapuściński nie zdążył już tych książek przeczytać. Miał zaufanie do swoich tłumaczy, lubił ich i cenił. Ich pracę sam opisywał tak: „Przekładając tekst, otwieramy Innym nowy świat, tłumaczymy go, a tłumacząc – przybliżamy, pozwalamy w nim przebywać, uczynić go cząstką naszego osobistego doświadczenia. Jakże więc dzięki wysiłkowi tłumacza rozszerzają się nasze horyzonty myślowe, pogłębia nasze rozumienie, nasza wiedza, ożywa wrażliwość. (…) Stąd nieustanna dla nich wdzięczność wszystkich czytelników i autorów”.
Podróże z Ryszardem Kapuścińskim. Opowieści trzynastu tłumaczy, pod red. Bożeny Dudko, Kraków: Wydawnictwo Znak, 2007.
Podróże z Ryszardem Kapuścińskim, część 2. Opowieści czternastu tłumaczy, pod red. Bożeny Dudko, Kraków: Wydawnictwo Znak, 2009.
ED