Światowa obsesja na punkcie osób sławnych stworzyła jeden z produktów kultury masowej – paparazzi. Są to fotografowie, którzy niestrudzenie polują na gwiazdy dla szansy sfotografowania ich w niepozowanej, nieraz kompromitującej sytuacji. Geneza pojęcia paparazzo sięga lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Wtedy Federico Fellini jako pierwszy użył tego terminu, nazywając tak jednego z bohaterów słynnego filmu La Dolce Vita. To, co z początku było zwykłą „fotografią uliczną”, obecnie stało się grą w kotka i myszkę o wysokie stawki. W miarę jak nienasycony głód naszej kultury na fotografie gwiazd rośnie, wzrasta także wartość owych zdjęć oraz ryzyko ich zdobycia. Pojawia się tym samym wiele etyczno-prawnych znaków zapytania dotyczących tej działalności.
Istotą pracy paparazzo jest uzyskanie informacji oraz “autentycznego” zdjęcia osoby publicznej zanim zrobią to inni. Jednak polowanie na gwiazdy to tylko jeden z aspektów tego bardzo konkurencyjnego przemysłu. Najwięcej kontrowersji wzbudzają stosowane przez nich taktyki. W celu zdobycia wartościowej, sensacyjnej fotografii paparazzi czają się w ukryciu nawet przez kilka dni, śledzą, a czasem nawet prześladują gwiazdy. To oni przyczyniają się do sprzedaży tabloidów, wabią na strony internetowe i sprawiają, że widzowie nie przełączają programu, czekając na kolejną, sensacyjną plotkę po reklamie.
Specjaliści nieustannie podejmują próby uzasadnienia tego inwazyjnego aspektu kultury celebrytów. Jedni winią przepełnione sensacją media, inni zepsute sławą gwiazdy, czy wreszcie bezwzględnych fotografów. Jeszcze inni za winne uznają społeczeństwo i jego niepohamowane pragnienie plotki. Prawdopodobnie odpowiedzią jest kombinacja wszystkich tych czynników – dynamika interakcji pomiędzy kulturą celebrytów a praktykami mediów. Media chętnie podejmują temat osób sławnych jako najbardziej opłacalne, nieskomplikowane treści rozrywkowe. Natomiast gwiazdy promują swoje filmy, seriale czy płyty. Korzyści są obustronne. Jednocześnie osoby publiczne pragną posiadać kontrolę nad swoim wizerunkiem oraz nad skalą upublicznianych informacji. Radosne, sztucznie wykreowane przez sztaby agentów osoby stają się dla odbiorców nienaturalne i komercyjne. Wywołuje to potrzebę oglądania bardziej naturalnych fotografii. Gwiazdy twierdzą, że ich życie prywatne powinno być nietykalne. Paparazzi przekonują jednak, że wybór tego zawodu jest równoznaczny z przyzwoleniem na ingerencję w różne aspekty życia sław. Gdzie leży racja? Zapewne – jak zwykle – po środku.
Agnieszka Ogorzałek