Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego tak wiele nazw miejscowości w Zjednoczonym Królestwie ma podobne do siebie końcówki?
Otóż ma to związek z historią języka angielskiego, a mianowicie z zewnętrznymi wpływami na ten język. „Imigranci” już od czasów starożytnych przybywali na Wyspy –– zwykle z ogniem i mieczem, ale także by się osiedlać. Wprawne oko może zauważyć wiele śladów jakie po sobie pozostawili w nazwach miejsc, miast czy wsi.
Najstarsze pozostałości są oczywiście celtyckie, można je dostrzec w takich nazwach własnych jak:
– Kent – celtyckie „cantus” – obrzeże, granica,
– Devon – od grupy Celtów zwanych „Dumnonii”,
– London – część badaczy twierdzi, że nazwa pochodzi od słowa „londo” oznaczającego w języku brytyjskim (Old Brittonic) tyle co „dziki” bądź „śmiały”,
– Dover – pochodzi prawdopodobnie od starożytnego wyrażenia oznaczającego „podwójny brzeg”,
– Avon – od brytyjskiego „abona” czyli „rzeka”.
Panowanie rzymskie (43 p.n.e. – 409 n.e.) również pozostawiło naleciałości, jest to między innymi sufiks „-chester” (łac. castra – obóz) w nazwach: Gloucester, Winchester, Colchester, czasami stosowany także jako prefiks: Chesterford, Chesterfield, Casterton. Często występującym elementem jest także „porta” – „brama”, np. Portsmouth lub Portchester.
Następnie wpływy germańskie pozostawiły już całą masę elementów, m.in.:
– „bury” – miejsce ufortyfikowane – Banbury, Shaftesbury,
– „ford” – bród, przejście przez rzekę – Stamford,
– „ham” – wioska – Birmingham,
– „leigh / lee / ley” – przecinka w lesie – Heleny,
– „stead/sted” – miejsce – Stanstead.
Interesującym elementem jest także „wick/wich”, który oznaczał produkcję rolną. Dzięki niemu łatwo zgadnąć co produkowano w takich miejscach jak Greenwich, Woolwich, Butterwick Chiswick.
Najeźdźcy skandynawscy (wikingowie!) nie zajmowali się tylko rabowaniem i gwałceniem. Kiedy zaczęli się osiedlać nadawali swoim miejscowościom nazwy takie jak Derby, Rugby, Althorp, Bishopsthorp, Braithwaite, Longtoft. Końcówki i w tym przypadku były znaczące:
– „by” – farma, miasto,
– „thorpe” – wioska,
-„thwaite” – izolowane miejsce,
– „toft” – dom z przyległościami.
Po bitwie pod Hastings normańscy zdobywcy mieli duże problemy z wypowiadaniem miejscowych nazw, jedne miejsca lubili, inne mniej dlatego też nazwy miejsc były zmieniane na potęgę.
Ci świetni wojownicy byli także wrażliwi na piękno i potrafili docenić miejscowe krajobrazy. Dodawali przedrostek „beau-/bel-” i tak powstały Beaulieu („piękne miejsce”), Belvoir („piękny widok”) oraz Beaumont („piękne wzgórze”).
Ciekawym zjawiskiem było nadawanie nazw majątkom dworskim. Do nazwy miejsca dodawano nazwisko posiadaczy ziemskich i tak dzisiaj mamy: Ashby-de-la-Zouch czy Layer-de-la-Haye
Ciekawe czy polscy imigranci zostawią po sobie Londyńską Wólkę albo Manczesterowo?