Już na wstępie pytanie za sto punktów? Jak w praktyce wygląda proces tłumaczenia danego tekstu czy dokumentu?
Obraz osoby tłumaczącej słowo po słowie, zdanie po zdaniu, jest zapewne tym co wiele z nas sobie wizualizuje. Sama, zanim poznałam bliżej specyfikę pracy tłumacza i na czym polega jego współpraca z biurem tłumaczeń, tak właśnie to sobie wyobrażałam. Natomiast nic bardziej mylnego. Osoba odpowiedzialna za przekład tekstu nie jest zdana wyłącznie na siebie. Życie należy sobie ułatwiać, a z możliwości jakie oferuje nam technologia, żal byłoby nie skorzystać.
Narzędzia CAT
Matematyk dysponuje tablicami ze wzorami, polonista słownikiem poprawnej polszczyzny, a tłumacz do dyspozycji posiada różne narzędzia CAT: SLD Trados Studio, Wordfast, OmegaT, MemoQ. Wyżej wymienione są tylko nielicznymi reprezentantami, wchodzącymi w skład obszernej rodziny. Brzmi jak czarna magia? Już niedługo.
Skrót CAT (ang. Computer Aided Translation), oznacza tłumaczenie wspomagane komputerowo. Narzędzia te, jak sama nazwa wskazuje, powstały by zoptymalizować pracę, w żadnym wypadku nie wykonują jej za tłumacza. Również poziomu ich jakości nie sposób porównać z rezultatami translatorów internetowych typu Google.
Programy te działają na podstawie zależności, jaką jest powtarzalność słów, fraz, a nawet zdań. To wszystko przy wykorzystaniu pamięci, czyli naszego TM (Translation Memory). Jeśli posiadamy zapisane dane, z wcześniej tłumaczonych plików, jesteśmy w stanie zaoszczędzić cenny czas i miło się zaskoczyć, kończąc przekład znacznie szybciej. Dzieje się tak za sprawą przyporządkowania pokrywających się ze sobą segmentów bieżących z tymi znajdującymi się w pamięci.
Należy jednak pamiętać, że to w dalszym ciągu tylko narzędzie w naszych rękach. Co niesie za sobą potrzebę weryfikacji dobieranego słownictwa, znajdowaniu trafniejszych odpowiedników, kiedy mamy taką możliwość oraz tłumaczeniu brakujących elementów naszej układanki.
Warto podkreślić również, że te programy nie zostały stworzone z myślą o tłumaczeniach tekstów literackich, dlatego lepiej nie liczyć na magię i nie testować rezultatów przekładu Harrego Potter’a, w wykonaniu któregoś z narzędzi CAT. Teksty nacechowane językiem literackim, pozostawmy lepiej jako wyzwanie dla profesjonalnych tłumaczy.
SLD Trados Studio
Przeanalizowanie wszystkich programów zaliczanych jako narzędzia CAT, zajęłoby wiele stron, dlatego skupimy się na jednym z najpopularniejszych programów – SDL Tados Studio.
Atutem tego programu jest liczba obsługiwanych formatów takich jak: TTX, ITD, Adobe PDF, Microsoft Word, Excel, HTML, SGML, XML, czy niektóre wersje PowerPoint i MIF.
Dość teorii, teraz krótki instruktaż praktyczny, będący tylko zarysem poszczególnych etapów.
By rozpocząć musimy mieć na czym działać, w tym celu otwieramy dokument, będący obiektem naszych zainteresowań, w programie.
Mając już nasz plik, oznaczamy język bieżący oraz ten na który docelowo planujemy zrealizować tłumaczenie.
Na tym etapie, w przypadku jeśli nie jest to nasze pierwsze podejście, a mamy zapisaną pamięć możemy ją wykorzystać. W przeciwnym wypadku, nie ma co się martwić. Jesteśmy ją w stanie łatwo stworzyć klikając „Create”, by utworzyć pamięć lokalną lub zapisać ją na serwerze. Etap ten wymaga od nas uzupełnienia danych takich jak nazwa, opis, czy język. Jeśli ten krok będzie gotowy można zakończyć. Następnie po przeniesieniu do dokumentu, przyciskiem ok wznawiamy kontynuacje pracy.
Po wykonaniu wcześniejszych instrukcji, na ekranie wyświetlić powinno się pole z tekstem do przekładu po lewej stronie, a po prawej pole do tłumaczenia. Zawartość dokumentu wyświetlana jest w formie podzielonych segmentów, które po przetłumaczeniu kolejno wymagają zatwierdzenia.
Skończony przekład wystarczy zapisać. Do wyboru mamy format systemu SLD Trados, bądź inny dostępny w menu.
Na pierwszy rzut oka, obsługa SLD Trados mogłaby budzić pewne wątpliwości. Jednak rzetelna lektura podręczników czy precyzyjnych wpisów, pomoże nam łatwo zrozumieć mechanizm działania programu. Na korzyść przemawiają źródła jakie znajdziemy, ich liczba w samym Internecie, zdecydowanie jest wystarczającą instrukcją, by rozpocząć przygodę z tłumaczeniem wspomaganym.
(M. Z.)