Z pewnością łatwo odpowiedzieć na pytanie: „Kto to jest tłumacz?”, ale „tłómacz”? Wątpliwości wyjaśnia Zygmunt Gloger w Encyklopedii Staropolskiej z początku XX wieku. Wzbogaćmy zatem naszą wiedzę. Poniższa składnia i ortografia jest oryginalna.
Hasło:
W „Dykcjonarzyku teatralnym”, wydanym w Poznaniu r. 1808 czytamy pod tym wyrazem: „W Polsce dla bardzo małej liczby dzieł oryginalnych, gdyby tłómacze nie zasilali teatru, w żaden sposób nie mógłby się on utrzymać”. „Mamy tłómaczone sztuki w różnych rodzajach, z francuskiego, włoskiego, niemieckiego, angielskiego: a dla teatrów litewskich przełożono kilka dzieł z języka rosyjskiego. Dawniej Zabłocki, Bodue, przekładali z francuskiego. Od r. 1791 utrzymywali teatr przez tłómaczenie z obcych języków AVielmożni imó panowie: Hebdowski, Grliński, Adamczewski, Pękalski. Imć pan Bogusławski od lat 30 swojem tłómaczeniem najliczniej wzbogacił repertoar polski. Przekładanie wierszem wybornych dzieł francuskich winna publiczność najbardziej p. p. Osińskiemu i Krusińskiemu; pierwszego Horacjuszów, Alzyre, Cyda, Cynne potomni z uwielbiebiem poety polskiego odczytywać będą. Wielu porywa się do tłómaczenia sztuk nudnych i zupełnie niestosownych do gustu naszej publiczności, nie znając dobrze ani reguł teatralnych, ani języka. Tacy to tłómacze żądają usilnie, aby ich sztuki były koniecznie wystawione”. „Tłómacze, którzy zręcznie umieją w przekładaniu obcego dzieła scenę i rzecz do ojczystych przystosować obyczajów, są bardzo użyteczni i po autorach i tłómaczach poetycznych pierwsze trzymają miejsce. Dzieł takich mamy wiele, np. „Szkoła obmowy”, „Frozyna”, „Miłość i Odwaga”; a najbardziej owo sławne przekładanie „Syna Marnotrawnego” przez Trembeckiego”.
Źródło: Encyklopedia staropolska, T. 4, Warszawa 1900-1903.