Kilka tygodni temu pisałam na łamach naszego blogu o nowym przekładzie Losów dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej – bo taki właśnie tytuł otrzymała w nowym przekładzie Antoniego Kroha słynna powieść Jaroslava Haška, którą przez 80 lat znaliśmy pod tytułem Przygody dobrego wojaka Szwejka. Ale nie jest to jedyna pozycja z kanonu literatury światowej, która doczekała się w ostatnich latach nowego przekładu. Mamy teraz prawdziwy wysyp nowych tłumaczeń na język polski klasyki literatury. Zaczęło się chyba od Lorda Jima. Znakomitą powieść Josepha Conrada, którą przez prawie 70 lat znaliśmy w przekładzie Anieli Zagórskiej, w 2000 r. przełożył na nowo Michał Kłobukowski. Przekład Lorda Jima zapoczątkował serię nowych przekładów arcydzieł światowej literatury wydawaną przez wydawnictwo ZNAK, w której ukazały się jeszcze m.in. nowe, doskonałe przekłady Braci Karamazow i Biesów Fiodora Dostojewskiego (przekład: Adam Pomorski), Dublińczyków Jamesa Joyce’a (przekład: Zbigniew Batko), Portretu artysty w wieku młodzieńczym Jamesa Joyce’a (przekład: Jerzy Jarniewicz), a także Molloy i cztery nowele Samuela Becketta we wspaniałym przekładzie Antoniego Libery.
Druga ciekawa seria wydawnicza tego samego rodzaju to „Wielcy pisarze w nowych przekładach” wydawnictwa Sic!, obejmująca następujące pozycje:
– Osip Mandelsztam, 44 wiersze i kilka fragmentów, przekład: Jarosław Marek Rymkiewicz
– Rainer Maria Rilke, Druga strona natury, przekład: Tomasz Ososiński
– Herman Melville, Kopista z Bartleby. Historia z Wall Street, przekład: Adam Szostkiewicz
– Gustave Flaubert, Kuszenie św. Antoniego, przekład: Piotr Śniedziewski
– Gustave Flaubert, Trzy baśnie, przekład: Renata Lis, Jarosław Marek Rymkiewicz
– Lew Tołstoj, Ojciec Sergiusz, przekład: Ryszard Przybylski
– Antoni Czechow, Nieciekawa historia, przekład: Rene Śliwowski
Zgodnie z założeniami serii książki zawierają także przypisy tłumacza oraz komentarze.
Można by zadać pytanie: po co tłumaczyć ponownie książki, które już raz zostały przetłumaczone? Czy dla czytelnika ma to aż takie znaczenie, że bohater jego ulubionej powieści będzie mówić trochę innymi słowami? Otóż ma. Jerzy Jarniewicz, autor nowego przekładu Portretu artysty w wieku młodzieńczym Joyce’a, wyjaśnia to tak:
„Przekład powinien być nigdy niekończącym się procesem. Przekłady się starzeją, nawet szybciej niż oryginalne utwory. Nie są ostateczne, żaden przekład ‘wzorcowy’ nie wyklucza podejmowania nowych prób, podobnie jak po Menuhinie muzycy nadal grają utwory Schuberta czy Bacha. Każde nowe tłumaczenie dzieła przede wszystkim oświetla je na nowo, nadaje mu ponownie miano klasyka”.
Nigdy dość przypominania, że tłumaczenie, zwłaszcza tłumaczenie literatury pięknej, nie jest prostym odwzorowaniem tekstu oryginału w innym języku – jest twórczością. Warto więc sięgać po nowe przekłady. Bo przecież w czytaniu książek nie chodzi tylko o to, aby dowiedzieć się, jak się skończyła dana historia. Równie ważne, a może ważniejsze, jest to, jak została nam ona opowiedziana.
ED