Podążając ścieżkami wszystkiego, co hiszpańskie w Krakowie, wybrałam się wczoraj na spotkanie z bardzo znanym w kręgach miłośników literatury hiszpańskiej Eduardo Mendozą.
Mimo iż sama nie jestem bardzo zagorzałym fanem jego twórczości (chociaż jego „Miasto cudów” wspominam jako jedną z lepszych książek, które udało mi się ostatnio przeczytać), potraktowałam to spotkanie bardziej jako dobry sposób na kontakt z „żywym nosicielem języka hiszpańskiego” i muszę przyznać, że się nie zawiodłam, a nawet dodatkowo zostałam przekonana do tego, aby sięgnąć po jego najnowszą książkę, jaką jest „Wyspa niesłychana”. Akcja książki dzieje się w Wenecji, aczkolwiek bohater i sama historia wydają się jak najbardziej hiszpańscy i bardzo w stylu Eduardo Mendozy – trochę dziwni, trochę zwariowani, ale też mający tak zwane „drugie dno”.
Sam Eduardo Mendoza zrobił na mnie niezwykle pozytywne wrażenie – człowieka uprzejmego, inteligentnego, ze wspaniałym poczuciem humoru, a także z wielkim dystansem do samego siebie i do swojej twórczości.
Dlatego z pewnością przeczytam jego najnowszą książkę, aby stać się przez chwilę częścią jego niesamowitego świata, a także aby po raz kolejny przekonać się, jak wiele ciekawych historii może dziać się całkiem blisko nas samych.