Grenada – perła Andaluzji
Gdy za oknem sypie śnieg i mocno trzyma mróz, wielu z nas z pewnością marzy o podróży w ciepły zakątek ziemi – najlepiej w taki, który będzie położony daleko, daleko od stałego lądu…
Nie każdy jednak wie, że wyprawa marzeń znajduje się w zasięgu ręki. Hiszpania kontynentalna – dla niejednego z nas będąca synonimem gorących, słonecznych wakacji – oferuje wiele miejsc, gdzie nawet zimą na przydrożnych drzewach rosną soczyste pomarańcze, a śnieg jest zjawiskiem niemalże niespotykanym. Jednym z takich miejsc jest Grenada, jedno z miast Andaluzji (regionu znajdującego się na południu Hiszpanii) oddalone jedynie ok. 1,5 godziny od urokliwych plaż sławnego wybrzeża Costa del Sol. W podobnym czasie, kierując się na wschód od miasta, można też dotrzeć do pasma gór Sierra Nevada (hiszp. ‘Góry Śnieżne’). Góry te są ośnieżone przez niemal cały rok, co stanowi nie lada gratkę dla miłośników jazdy na nartach lub snowboardzie. Dla tych, którzy jednak chcieliby uniknąć śniegu, polecam zostać w Grenadzie. Jest to magiczne miejsce, w którym niemal na każdym kroku można obcować z bogatą historią, która je ukształtowała.
Widok na Sierra Nevada i mury obronne otaczające Grenadę
Najważniejszym zabytkiem Grenady jest bez wątpienia La Alhambra – warowny zespół pałacowy wzniesiony przez Arabów w XIII wieku. Twierdza, od czasu wpisania jej na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO w 1984 r., przyciąga turystów z całego świata. Wraz z otaczającymi ją ogrodami Generalife tworzy rozległy kompleks, którego dokładne zwiedzenie zajmuje co najmniej trzy godziny. Trzeba jednak pamiętać, że ze względu na ogromne zainteresowanie twierdzą oraz dzienny limit osób, które mogą ją odwiedzić, należy dokonać zakupu biletów wstępu z odpowiednim wyprzedzeniem. By zaś móc podziwiać kompleks La Alhambra w całej okazałości, należy udać się na jeden z punktów widokowych (np. Mirador de San Nicolás) położonych na wzgórzu w dzielnicy Albaicín, która również została objęta ochroną UNESCO.
La Alhambra widziana z punktu widokowego San Nicolás
Żelaznym punktem programu dla zmęczonego zwiedzaniem zabytków przyjezdnego jest nocna przechadzka po mieście, które dopiero wtedy naprawdę budzi się do życia.
Tym co odróżnia Grenadę od innych hiszpańskich miast, jest wciąż żywa kultura spożywania tapas – niewielkich przekąsek podawanych w barach (za darmo) do zamówionego napoju. Tradycja ta zrodziła się z panującego w Andaluzji ciepłego klimatu, który sprawiał, że szklankę trzeba było przykrywać (przykrywać – hiszp. tapar) czymś, co chroniłoby ją przed wlatującymi muchami. Funkcję „przykrywki” początkowo pełnił plasterek kiełbasy, który następnie przekształcił się w małe kanapki, a nawet niewielkie porcje dań, takie jak tortilla de patatas. Dziś przekąski nie są już serwowane na szklance, a na osobnym talerzyku. Sztuka hiszpańskiego zwyczaju tapeo polega na wieczornym chodzeniu od baru do baru i próbowaniu coraz to nowych tapas. Niektóre lokale serwują szeroki wachlarz przekąsek, spośród których można wybierać do woli, podczas gdy inne miejsca ograniczają się tylko do kilku przystawek. Może się więc zdarzyć, że nasz posiłek będzie się składał z paru marnych oliwek podanych na uszczerbionym spodku od filiżanki.
Tapas dla trzech osób w jednym z barów w Grenadzie
Grenada jest jednym z tych miast, które każdy powinien koniecznie odwiedzić choć raz w życiu. Jej piękno można podsumować słowami meksykańskiego poety Francisco de Icaza: no hay en la vida nada como la pena de ser ciego en Granada – nie ma na świecie większego cierpienia niż bycie ślepcem w Grenadzie.
(AD)