Chiny stały się potęgą gospodarczą. Prężnie rozwijający się przemysł sprawił, że kraj ten zaczął być postrzegany jako atrakcyjny partner nie tylko w biznesie.
Coraz większa liczba turystów z Państwa Środka odwiedza gród Kraka. Dlatego różne krakowskie instytucje starają się dostosować do zmieniającej się klienteli. Jak wiadomo, język chiński nie należy do łatwych. Przyzwyczailiśmy się już do obcych brzmień i napisów, ale tych mniej egzotycznych, jak francuski i hiszpański. Nie da się ukryć, że szereg chińskich „krzaczków” zdecydowanie nie sprzyja komunikacji. Jednak w biznesie tak to bywa, że kto nie idzie z duchem czasu i nie dostosowuje się do nowych warunków, ten przegrywa. Powyższą zasadą kierował się zapewne Urząd Miasta Krakowa, który wyszedł naprzeciw oczekiwaniom i udostępnił swoją stronę internetową również w wersji chińskojęzycznej :-). Chyba nie muszę dodawać, że to dobra reklama dla miasta.
Także polskie uczelnie, a wśród nich Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera, dostrzegły we współpracy z Chinami dużą szansę na rozwój i rozpoczęły „ekspansję” na Daleki Wschód. Założyły one Konsorcjum Michała Boyma, aby promować niektóre kierunki akademickie wśród chińskich studentów. Również krakowska AGH już od kilku lat współpracuje z kilkoma dalekowschodnimi uczelniami technicznymi. Już wkrótce może się okazać, że bardzo liczną grupę studentów naszych uczelni będą stanowili właśnie Chińczycy i te dziwne „krzaczki” staną się dla nas bardziej swojskie.