Ostatnimi czasy Internet odważnie wchodzi pod strzechy. Mamy już smartfony, czy nawet telewizory z dostępem do sieci. Skype jest doskonałym, darmowym narzędziem do komunikacji dostępnym na wielu platformach sprzętowych. Do tej pory jedyną przeszkodą w sprawnej komunikacji z osobą w Addis Abebie, Singapurze czy Limie mogła być bariera językowa. Niedługo może się to zmienić za sprawą prac Microsoftu nad wbudowaniem w swój komunikator automatycznego tłumacza.
Nieco ponad rok temu, gigant z Redmond udostępnił dla użytkowników Skype testową opcję tłumaczenia dla języków hiszpańskiego i angielskiego. Aby móc uczestniczyć w tym eksperymencie, należy się najpierw do niego zapisać oraz posiadać Windows 8.1 lub Windows 10 na swojej maszynie.
Automatyczny proces tłumaczenia w Skype możliwy jest dzięki zintegrowaniu algorytmów rozpoznawania mowy, uczenia maszynowego i samego tłumaczenia. Program usuwa z wypowiedzi nieciągłości („yyy”, „uhm”, „amm” etc.), dzieli ją na zdania i dodaje znaki interpunkcyjne aby była jednoznaczna.
Elementem kluczowym jest tutaj uczenie maszynowe, ponieważ program używa ogromnej ilości materiałów źródłowych jako przykładów, m.in. przetłumaczonych stron internetowych, filmów z napisami oraz nagrań rozmów, do zbudowania swojej bazy danych.
Nagrywa także rozmowy prowadzone przy jego pomocy, oczywiście za zgodą użytkowników.
Innymi słowy Skype Translator przeszukuje sieć i wykorzystuje już przetłumaczone dokumenty. Podobnie może stać się z tym artykułem jeśli zostanie kiedykolwiek przetłumaczony. Czy w ten sposób możliwe jest natychmiastowe przetłumaczenie Biblii na przykład na mongolski? Tak! O ile ktoś wcześniej już to zrobił …
Każdy kto zetknął się z tłumaczeniem symultanicznym wie jak duża rozbieżność istnieje pomiędzy tekstem pisanym i mową. Według programistów największym problemem w procesie jest ludzka omylność i częsta chęć zmiany zdania.
Każdy człowiek jest inny, a język bardzo często odzwierciedla jego tożsamość poprzez użycie slangu lub kolokwializmów. Dlatego też Microsoft zaprosił do współpracy media społecznościowe aby nauczyć swój program popularnych zwrotów i terminologii.
Sami twórcy przyznają, że ich dzieło jeszcze długo nie będzie w stanie wyręczyć doświadczonego lingwisty w pracy lub choćby zbliżyć się do jego poziomu. Raczej nie ujrzymy Skype’a pośredniczącego w rozmowach biznesowych na wysokim szczeblu lub w polityce. W przyszłości będzie to zapewne bardzo użyteczna funkcja ale nie za szybko wpłynie na interakcje pomiędzy ponad sześcioma tysiącami języków.
Biorąc pod uwagę obecne trudności w utrzymaniu dobrej jakości połączenia pomiędzy użytkownikami z krajów rozwijających się, nie wspominając o krajach trzeciego świata, pierwszą frazą, której Skype powinien się nauczyć, jest „Halo? Jak mnie słyszysz?”.
(BS)