Obecnie każda branża doświadcza skutków kryzysu ekonomicznego, spowodowanego pandemią COVID-19. Taki scenariusz miał miejsce wiele razy w przeszłości, między innymi w 2008 roku podczas globalnego kryzysu finansowego i bankowego. Są jednak branże, które mimo trudnych warunków panujących na rynku (w przeszłości i dziś) przynoszą zyski. Jedną z nich jest właśnie branża tłumaczeniowa.
Siła tkwi w globalizacji i mechanizacji
Świat jest wielkim globalnym rynkiem, wiele firm funkcjonuje nie tylko w obrębie macierzystego kraju, ale stara się rozszerzać obszary swojej działalności jak najdalej to tylko możliwe. Tłumaczenia są niezbędne dla organizacji działających na rynkach zagranicznych. Standardem jest wspomaganie procesu tłumaczenia programem maszynowym, jednak ten nie zawsze wykona prawidłowo zadanie. Aby zrealizować projekt kompleksowo, od A do Z, niezbędni są ludzie – profesjonalni tłumacze z odpowiednią wiedzą. Tylko wtedy otrzymamy produkt, który odzwierciedli sens tłumaczenia w sposób najbardziej zrozumiały dla jego odbiorcy.
Samowystarczalność finansowa
Tłumaczenia są pracochłonnym procesem, ale w odróżnieniu od kolejnictwa czy górnictwa nie wymagają dużego nakładu środków finansowych by funkcjonować. W czasach kryzysu kontrahenci starają się tak planować wydatki, aby utrzymać płynność finansową, często odkładając zakup towaru, który nie jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania firmy. Tłumaczenia nie są tego typu produktem, są kluczem do efektywnej komunikacji międzynarodowej, dlatego warto w nie inwestować szczególnie podczas trudnych gospodarczo momentów. W końcu, proces globalizacji postępuje i nie zatrzymuje go żaden kryzys.
Dla przykładu, podczas ogólnoświatowego kryzysu ekonomicznego w latach 2008-2009 łączne przychody z rynku tłumaczeń wyniosły 8,4 mld euro w całej unii. Eksperci przewidywali, że kwota ta będzie rosnąć o ok. 10% rocznie, i tak też się stało.
Dopasowanie do potrzeb klienta
Globalne korporacje, zatrudniające pracowników na całym świecie posługują się najczęściej językiem angielskim i zwykle nie korzystają z jego tłumaczeń. Międzynarodowe firmy muszą jednak porozumiewać się i nawiązywać relacje biznesowe nie tylko z rodzimymi użytkownikami języka angielskiego, ale również z pracownikami i kontrahentami mówiącymi po niemiecku, francusku, rosyjsku, koreańsku czy chorwacku. Wtedy z pomocą przychodzi biuro tłumaczeń, które zrzesza tłumaczy pracujących w różnych kombinacjach językowych oraz specjalizujących się w wielu dziedzinach, od tłumaczeń prawniczych, marketingowych, poprzez medyczne, techniczne, aż po lokalizację oprogramowania i aplikacji.
Każdy sektor gospodarczy cierpi podczas kryzysów, niezależnie od tego w jakiej dziedzinie się specjalizuje. Tłumaczenia również dotknęła fala spadków i spowolnienia, ale można śmiało powiedzieć, że z perspektywy czasu branża wyszła z tego obronną ręką, właśnie dzięki realizacji usług niezbędnych dla funkcjonowania międzynarodowych firm i korporacji. John F. Kennedy podczas przemówienia w 1959 r. w Indianapolis powiedział „Chińczycy używają dwóch pociągnięć pędzlem, by napisać słowo ‚kryzys’. Pierwsze oznacza zagrożenie, drugie – szansę. W czasach kryzysu, uważaj na zagrożenie, ale rozpoznaj też rodzące się szanse”. I tego się trzymamy, patrzymy w przyszłość wyglądając szans.
(B. A, A. H.)