Szwecja, państwo znajdujące się w północnej części Europy, graniczące z Norwegią od zachodu i sąsiadujące z Finlandią od wschodu, z których wszystkie trzy należą do Krajów Nordyckich, ale tylko Szwecja i Norwegia do Krajów Skandynawskich, a tylko Szwecja do Unii Europejskiej.
Jeśli chodzi o bliskość, łączy ich nie tylko kultura oraz wspólna historia i choć w przypadku Finlandii, gdzie fiński język różni się dość znacznie od języka szwedzkiego, tak norweski już mniej.
Wracając jednak do naszego bohatera, który kojarzy nam się w większości przypadków tylko z siecią sklepów IKEA oraz miłością do kawy i związanej z nią (często wpisanej w grafik pracowniczy) Fiką. Wchodząc dalej do kuchni znajdziemy najpopularniejszy, i to nie słodki, przysmak Szwedów – śledzia.
Zacznijmy jednak od kawy
Każdy słyszał o tym, że Skandynawowie kochają kawę i piją jej najwięcej w Europie, a na pewno wielu wie, też jak się nazywa rytuał związany z kawą. Tak zwana przerwa związana z piciem kawy jest powszechnym widokiem w Szwecji, czy to w czasie pracy, kiedy w ciągu dnia jest ich kilka, ale jej motyw jest także dość często spotykany w literaturze.
Czym dokładnie jest Fika? Czy jest to tylko przerwa na kawę? Otóż nie.
Fika to nie tylko kawa, ale też różnego rodzaje towarzyszące jej słodkości, jak popularne bułeczki cynamonowe (kanelbullar). Samo słowo Fika nie ma odpowiednika w języku polskim, a jej lokalizacja nie należy do prostych. Można ją porównać do brytyjskiego ‘Tea time’. Fika to coś więcej niż przerwa, podczas której pije się kawę i je smakołyki, ale czas gdy spędza się wolne chwile na luźnych rozmowach, czy to w pracy między pracownikami, czy w domu z rodziną lub sąsiadami.
Jest to rytuał, którego celem jest pogłębienie więzi między nimi.
IKEA jest chyba jeszcze bardziej popularna niż Fika, bo choć miłośnikiem kawy nie musi być każdy to nie znam osoby, która przynajmniej raz w życiu nie zakupiła czegoś w IKEI.
Pierwszy sklep powstał w miasteczku Älmhult w Szwecji. Dziś IKEA posiada około 430 budynków, których lokalizacja obejmuje wiele państw. Jest to też firma, która angażuje się w inicjatywy, mające na celu uświadamiać ludzi na temat troski o naszą planetę. Na przykład inicjatywa „Przyda się”,
która służy nie tylko by dawać wskazówki dotyczące tego, jak dbać o meble, ale też jak czemuś co latami tkwiło w piwnicy dać drugie życie. Jednak jeśli nie mamy ochoty, by zostawić dany przedmiot w domu, a ten nadaje się do użytku można go oddać do Działu Odzyskiwania Towarów.
Dzień Kiszonego Śledzia
Na koniec coś o czym raczej rzadko się mówi. I nawet jeśli w Polsce jest ten przysmak równie powszechny i lubiany to jednak nasz polski śledź nijak nie może mierzyć się z tym szwedzkim,
dla którego powstało nawet święto!
Surströmmingspremiären to jedno ze szwedzkich świąt, które przypada na trzeci czwartek sierpnia, czyli na trzy dni przed ‘Ucztą Rakową’ (kräftskiva), tłumaczenie z języka szwedzkiego to
‘Dzień Kiszonego Śledzia’, którego historia ciągnie się od XVI wieku. W porównaniu jednak do naszego polskiego odpowiednika, który bywa przygotowany w różnych postaciach, to ten szwedzki charakteryzuje się tym, że po prostu śmierdzi. Sposób jego przygotowania, jak i sam proces fermentacji jest szczególny i czasochłonny, bo trwa do sześciu miesięcy, gdzie ryba kisi się na słońcu w beczkach z solą, by potem na kolejne miesiące zostać zamknięta w puszcze.
Produkcja kiszonego śledzia zlokalizowana jest na kilku wysepkach u wybrzeży Zatoki Botnickiej.
Jako ciekawostkę można wspomnieć, że nie można zabrać puszki ze śledziem na pokład samolotu. Skandynawowie, w tym właśnie Szwedzi brani często za tych zimnych i wyobcowanych są w rzeczywistości narodem, który lubi spędzać czas w towarzystwie przy dobrej kawie i słodkościach. Dla Szwedów ważne jest, by zachować kontakt z tradycjami, ale nie tylko w oryginalnym, ale też w nowym ich wydaniu.
Czy w kuchni czy podczas odnawiania mebli, punktem wyjścia jest przede wszystkim dbanie o naturę.
(K. S.)