Lato, urlopy, podróże, obce kultury, nowe zwyczaje, nieznane potrawy – to z pewnością przychodzi nam do głowy, kiedy myślimy o obecnej porze roku. Beztroskie słoneczne wakacje i wyjazdy stają się jednak często nie lada wyzwaniem, ze względu na nowości, również kulinarne. Przykładów nie trzeba daleko szukać, bardzo często swoistym „szczytem szczytów”, na który być może przyjdzie nam się wspiąć na wakacyjnym szlaku, jest właśnie kuchnia, a dokładnie to, co zaserwują nam na talerzu. Jak więc zgryźć ten przysłowiowy orzech, żeby nie nabawić się żołądkowych przygód?
Stopień trudności rzuconego nam wyzwania z pewnością zależy od miejsca, w którym się znajdziemy. Włoska pizza, hiszpańska paella, francuskie sery pleśniowe czy czeskie knedliki, raczej nie będą wymagały gwałtownego przełykania śliny ani żołądkowych torsji. Jednak im bardziej oddalimy się od Europy, tym trudniejsze może okazać się nasze zadanie. Rada? Umiar. Oczywiście warto próbować nowych smaków, ale tylko w zgodzie z własnymi możliwościami. Idealne wpasuje się tutaj słynne powiedzenie „mierz siły na zamiary”. Najlepiej podpytać tubylców, co z czym i dlaczego (się je). Nikt tak dobrze nie zna regionalnych potraw jak rdzenni mieszkańcy danego zakątka. Pamiętam pewne zdarzenie z mojej całkiem niedawno odbytej podróży do Meksyku. Usiadłam ze znajomymi w klimatycznej lokalnej restauracji, takiej do której przychodzą całe rodziny. Zaserwowano nam zamówione „pozole” (rodzaj meksykańskiego rosołu). Oczywiście, istniała możliwość, żeby doprawić zupę według własnych potrzeb, więc zupełnie nieświadoma konsekwencji z ochotą zabrałam się za czerwoną przyprawę, która wyglądem przypominała słodką paprykę. W momencie, w którym już miałam wsypać czerwone ziarenka do miski, moja dłoń zastygła w bezruchu. Znajoma Meksykanka krzyknęła: nie! Nie syp tyle, nigdy tego nie zjesz, to zbyt ostre! – zawołała z przerażeniem. W ten oto sposób pochłonęłam kolejną niezbędną w Meksyku wiedzę – przyprawy są dobre, ale tylko w niewielkich ilościach.
Druga wskazówka dotycząca wakacyjnych przekąsek jest taka: jeśli nie podoba ci się wygląd czy ogólne wrażenie zaserwowanego dania, nie ryzykuj, zwłaszcza daleko od domu. Lepiej czasem zrezygnować, zjeść kawałek dobrej pizzy i poczekać z eksperymentami na bardziej sprzyjające środowisko. Nie bez powodu mówi się, że jemy również „oczami”. Zaufaj swojej intuicji, a twój żołądek będzie ci wdzięczny. Nie daj się również zwieść widokowi zajadających się ze smakiem tubylców. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ich brzuchy są przyzwyczajone do konkretnych smaków. Jeżeli to tylko możliwe, zapytaj czy możesz skosztować potrawę zanim zaserwujesz sobie talerz pełny egzotyki.
Kuchnia jest zatem istotnym aspektem odkrywania nowych terytoriów i poznawania kultur, ale egzotyczne potrawy bywają zdradliwe. Dobrze więc cieszyć się smakiem kulinarnych nowości, pamiętając jednak o zasadach umiaru i ostrożności. Na wszelkie kulinarne wakacyjne wyzwania już dziś życzę: smacznego!
(KT)