Czy pamiętacie jeszcze początek lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, kiedy to polskie społeczeństwo wkraczało w nową epokę, próbowało odnaleźć się w rzeczywistości jaką przyniósł nowy system po upadku komunizmu; korzystało z wolności, która nagle znalazła się na wyciągnięcie ręki?
Dźwięk remontów na osiedlach, mieszkania obite świeżą boazerią, mocno zakorzeniony katolicyzm, coniedzielny rosół, szklanki w koszyczkach, nowoczesne telewizory z wypukłymi ekranami i mentalność społeczeństwa wypełniającego swój świat przesądami i zabobonami. Taki obraz lat dziewięćdziesiątych rysuje Dominika Słowik w swojej debiutanckiej powieści „Atlas: Doppelganger”. Opisując blokowiska autorka tworzy wręcz baśniowy świat, w którym zwykłe prostokątne pudełka, w których mieszkają rzesze rodzin zdają się być nieodkrytymi labiryntami pełnymi tajemnic. Wszystko to ozdobione barwnymi opowieściami z przeszłości jednego z bohaterów, dziadka, który to jako młody marynarz pływał po morzach i oceanach całego świata. W podeszłym już wieku siedząc na wózku inwalidzkim, używając swojego gawędziarskiego talentu stymuluje wyobraźnię swojej wnuczki Anny i jej koleżanki karmiąc je przerysowanymi historiami.
Na uwagę w powieści zasługuje niezwykle barwny język autorki oddający rzeczywistość, z którą można się spotkać na osiedlach. Przyciąga uwagę brak wielkich liter, do którego trzeba się przyzwyczaić w trakcie czytania. Dla tych, którzy mają problem z słuchaniem wulgaryzmów może być problematyczna ilość przekleństw, których używają bohaterowie. Jednak takie natężenie tych konkretnych słów również nadaje charakter opowieści i nakreśla bohaterów pozwalając nam, czytelnikom wejść w mikroświat osiedli.
(WS)