Makaronizm w znaczeniu ogólnym to po prostu zapożyczenie jakiegoś wyrazu, zwrotu lub formy gramatycznej z języka obcego i wplatanie go w język ojczysty. Już sama " />

Makaronizm w znaczeniu ogólnym to po prostu zapożyczenie jakiegoś wyrazu, zwrotu lub formy gramatycznej z języka obcego i wplatanie go w język ojczysty. Już sama nazwa tego terminu kojarzy nam się z językiem włoskim i to właśnie w kontekście tego języka (lub łaciny) termin ten jest stosowany najczęściej. To się dobrze składa, bo niniejszy post dotyczyć będzie właśnie języka włoskiego, a właściwie włoskich słów i terminów często używanych przez naszych rodaków, niekoniecznie w dobrej formie. Ot, takie sytuacje dnia codziennego z filologicznego punktu widzenia.

W języku polskim, choć niekoniecznie zdajemy sobie z tego sprawę, funkcjonuje wiele zapożyczeń z języka włoskiego. Pierwsze skojarzenia to na pewno kuchnia włoska (spaghetti, pizza, mozzarella, tiramisù, lasagne). Włoskie makaronizmy występują także w innych dziedzinach naszego życia, np. sztuce (moda, opera, aria, chiaroscuro, czyli światłocień). Inne zapożyczenia to gondola, mafia, bandyta. Warto zwrócić uwagę na to, że niektóre z wyżej wymienionych makaronizmów zachowały swoją pierwotną, włoską formę, jak na przykład spaghetti, mozzarella, czy mafia. Inne zaś uległy spolszczeniu i zamiast mówić bandita, mówimy bandyta, a termin chiaroscuro zamiennie stosowany jest z polskim światłocieniem. To poprawnie funkcjonujące w naszym języku formy zapożyczeń. Ich użycie w języku polskim jest całkowicie uzasadnione, chociażby ze względu na historyczne powiązania Polski z Włochami. Dzięki temu mamy w mowie ojczystej pełno słów o włoskich korzeniach.  Niestety nie wszystkie makaronizmy, zapożyczenia, italianizmy używane są w naszym kraju w poprawnej formie i odpowiednim kontekście. Bardzo często nie zdajemy sobie z tego sprawy i jesteśmy świadkami dość zabawnych (dla znających włoski) sytuacji.

Made in Italy po polsku, czyli o makaronizmach w języku polskim

Te zabawne sytuacje, o których mówię, najczęściej mają miejsce np. w restauracjach włoskich w Polsce. Są w języku włoskim słowa, które mimo podobnej pisowni, mają całkiem inne znaczenie. Ciekawe „przekręty językowe” zaobserwować można choćby w kartach dań w restauracjach. Zamiast penne al pomodoro czytamy pene. Penne to rodzaj makaronu, a pene… pewna męska część ciała. Jedna mała literka, a jaką robi różnicę (i w języku i na naszym talerzu J). Inny przykład to błędna pisownia słowa woda: zamiast poprawnego acqua, mamy aqua. Dość częstym błędem popełnianym przez Polaków jest zamawianie ekspresso (zamiast espresso). I w tym przypadku nie wiadomo skąd bierze się ten błąd. Może od wiary w ekspresowe pobudzenie, jakie ma nam zapewnić łyk tej mocnej kawy? Będąc cały czas w kręgu gastronomiczno-kawowym warto przytoczyć inny przykład dotyczący kawy, mianowicie caffè latte. W Polsce, przy zamawianiu tego rodzaju kawy, mówimy często Dla mnie będzie latte. Zamawiając w ten sposób kawę we Włoszech dostaniemy… samo mleko, gdyż latte to właśnie mleko. Istotną kwestią jest także akcent, który w tym słowie pada na literę a, a nie na końcowe e. Słowo latte nie ma nic wspólnego z językiem francuskim. Przytaczając jeszcze przykład spolszczania włoskich słów (zob. bandita i bandyta) warto wspomnieć o wymyślnych nazwach dla pizzy. Zamiast siciliany mamy sycyljanę, a Torino zmienia się w turyno. Otrzymujemy więc mało efektowną mieszankę włosko-polską. Podobne zjawiska można zaobserwować także w innych dziedzinach naszego życia. Obecnie na rynku mamy wiele produktów all’italiana, czyli „na włoską modłę”. Możemy kupić wiele produktów o pseudo włoskich nazwach, imitujących tamtejsze produkty. Pozostając w kręgu języka, nazwy tych produktów nie zawsze zapisywane są poprawnie.

Podsumowując, chciałabym powiedzieć, że główną ideą poruszenia tego tematu nie było oczywiście skrupulatne wytykanie błędów z punktu widzenia purysty językowego, a raczej zwrócenie uwagi na pewien fenomen społeczny, czyli wplatanie języka włoskiego w nasz język i to niekoniecznie w poprawny sposób. Warto zadać sobie pytanie: który język cierpi na tym bardziej? Czy polski, który staje się wtedy „mniej polski”, czy może włoski, ulegający mniejszym lub większym modyfikacjom z naszej strony.

(KW)

Pomożemy w tłumaczeniu.Zadzwoń