W dzisiejszych czasach słowa Mikołaja Reja nie zawsze mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Język polski, świadczący o naszej odrębności, jest coraz bardziej wypierany przez falę zapożyczeń i modnych wyrazów, których stosowanie jest często nieuzasadnione. Przykładowo bardzo popularny dzisiaj wyraz tabloid nie jest niezastąpiony – jego polskim odpowiednikiem jest brukowiec. Dlaczego więc tak usilnie podążamy za modą i nie odrzucamy tego, co zmienia nasz język?
Napływ obcych form obserwujemy na co dzień w nazwach sklepów, przedsiębiorstw, w reklamach, a nawet w ofertach pracy. Większość portali umieszcza ogłoszenia typu potrzebny promotor, stylista fryzur. Brzmi nowocześnie, niepospolicie, więc przyciąga uwagę odbiorcy. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że poza funkcją komercyjną nie istnieje inne uzasadnienie dla stosowania tego rodzaju określeń.
Kiedy więc zachodzi potrzeba wprowadzenia obcych wyrazów? Wraz z rozwojem techniki pojawiają się nowe zawody, których nazwy nie koniecznie mają swoje odpowiedniki w języku polskim, np. stewardessa. W tym przypadku użycie zapożyczonego wyrazu jest bardziej uzasadnione, niż wykorzystywanie długiego i śmiesznie brzmiącego zamiennika osoba pracująca w samolocie.
Ciekawą rzeczą jest dzisiaj wymyślanie nazw obiektów handlowych. Już od jakiegoś czasu funkcjonuje słowo galeria, do czego jeszcze można się przyzwyczaić, zwłaszcza jeśli wyraz ten łączy się z takim, który nie jest zapożyczeniem. Jednak twórcy na tym nie poprzestają i jeśli chcielibyśmy pozwiedzać polskie miasta, mielibyśmy wrażenie, że jesteśmy w zupełnie innym kraju. Dookoła gąszcz obcobrzmiących wyrazów w nazwach, np. city, tower, hall, center. Kojarzą się one z nowoczesnością i rozmachem, ale nie do końca wypełniają lukę w języku polskim.
Trudno podjąć jednoznaczne stanowisko w sprawie zapożyczeń. Nie da się ich całkowicie uniknąć, gdyż są przydatne w pewnych sytuacjach – wzbogacają język. Nie da przecież zastąpić takich słów jak plik czy komputer. Jednak nadużywanie zapożyczeń, w okolicznościach, w których nie są one wymagane, może być zagrożeniem dla naszego języka, a przecież dbałość o niego jest również dbałością o naszą kulturę.
Gosia Bukała