Biorąc do ręki książkę przetłumaczoną na język polski z innego języka, rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że na przedstawiony w niej świat patrzymy już nie tylko oczami jej autora, ale także tłumacza. Bo wykreowana przez autora rzeczywistość nie istnieje autonomicznie – funkcjonuje zawsze w języku i dociera do nas przefiltrowana przez wrażliwość i wyobraźnię tłumacza, który w innym języku kształtuje ją na nowo.
Jak duże ma to znaczenie, można się przekonać, porównując ze sobą dwa przekłady tego samego tekstu. Spore poruszenie wśród znawców tematu wywołało niedawno nowe tłumaczenie słynnej powieści Jaroslava Haška o przygodach dobrego wojaka Szwejka. Znany nam wszystkim przekład, który wrósł już na dobre w polszczyznę, wyszedł 80 lat temu spod pióra Pawła Hulki-Laskowskiego. Nowy przekład jest dziełem Antoniego Kroha.
Okazuje się, że rozbieżności zaczynają się już od tytułu. Szwejk, który u Hulki‑Laskowskiego był „dobrym wojakiem”, u Kroha jest „dobrym żołnierzem”. Dlaczego? Bo czeskie słowo voják oznacza po prostu żołnierza i według Kroha nie ma powodu, aby tłumaczyć je jako „wojak”, który to wyraz w polszczyźnie ma odcień ironiczny i pobłażliwy. Idźmy dalej. Osudy dobrého vojáka Švejka za světové války to według Kroha nie „przygody”, jak chciał Hulka-Laskowski, ale „losy”. „Można sprawdzić w słowniku, ale i bez tego da się zauważyć, że głód, więzienia, cień szubienicy, powszechne zbydlęcenie i masowe rzezie to nie przygody” – konstatuje Kroh.
Siedem słów tytułu i dwie zasadnicze różnice w tłumaczeniu – to powinno dawać do myślenia tym, którzy dotąd nie doceniali roli tłumacza w dziejach światowej literatury. Wszystko wskazuje na to, że przekład Kroha jest lepszy, staranniejszy, bardziej wierny duchowi oryginału. Ale czy zdobędzie taką popularność jak tłumaczenie Hulki-Laskowskiego? Czy fani Szwejka i jego niezrównanych filozoficznych rozważań nad szaleństwami tego świata będą teraz mówić cytatami z Kroha, tak jak przez lata mówili cytatami z Hulki-Laskowskiego? Zobaczymy. W każdym razie zachęcam do sięgnięcia po nowy przekład i sprawdzenia, jak u Kroha brzmią nieśmiertelne cytaty, które znamy na pamięć: „No to zabili nam Ferdynanda”. „Pan feldkurat polecił mi was jako wielkiego głuptaka i zdaje się, że miał rację”. „Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że wszystko jest w porządku, tylko kot jest gałgan i zeżarł kanarka”. „Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że kota już pan nie ma. Zeżarł pastę do butów i pozwolił sobie zdechnąć. Wrzuciłem go do piwnicy, ale do sąsiedniej”. I mój ulubiony: „Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było”.
ED